niedziela, 6 czerwca 2010

British Open 2010 - Słowenia; Kobarid

Początek sezonu nie rozpieszcza. Mało lotnej pogody na wiosnę, słabe zawody Trofeo Montegrappa, nieudane zawody Polish Open oraz 3 konkurencje na 12 dni na Mistrzostwach Europy powodują, że każdy pilot wypatruje jakiejkolwiek okazji do polatania. Drobną nadzieję na takie dni dają zawody British Open rozgrywane 06.06 do 12.06 w Kobaridzie (Słowenia).
Trening - dzień 1
Na miejsce przyjechaliśmy 03.06 wieczorem z nadzieją, że następnego dnia polatamy - pogoda zapowiadała się rewelacyjnie na 2 kolejne dni. Niestety piątek przywitał nas silnym El Plero (7m/s) więc jedyną opcją jaka została to Lijak. Pojechaliśmy, powisieliśmy po 2 godziny i wróciliśmy :P. Bez jakiś większych emocji - ale dobre i to. Ahhhh... jeśli chodzi o emocje to jedynie Pesonowi okazało się po starcie, że ma przełożone linki po trymowaniu skrzydła w autoryzowanym, polskim serwisie Novej :)
Trening - dzień 2
No i to miał być ten dzień. Szybka narada i ustalamy: lecimy do Gemony, Kobala, pod start i na lądowisko w Kobaridzie - klasyczna słoweńska 100-ka. Wystartowaliśmy ok. 12.30. Peson na trasę odszedł pierwszy, Vito ze Sławkiem Kaczyńskim polecieli za nim ja nie mogłem się wygrzebać nad start... wrrr... Jak już się wygrzebałem to nie pozostało mi nic innego jak wcisnąć belkę i gonić chłopaków. Przez radio ustaliliśmy, że chłopaki mają do Pesona 4km, a ja do nich 2km. W efekcie Peson poczekał na Sławka przed przeskokiem na Gemonę, a ja w tym miejscu dogoniłem Vita. Na Gemonie za to byliśmy już wspólnie. Po chwili oglądania widoków zawróciliśmy i praktycznie wspólnie (znów zacząłem się ociągać) dolecieliśmy na skraj Stola. Tam nie do końca mogliśmy się dogadać którędy dalej i... Vito z Pesonem polecieli przez Dreznicę, ja tyłem cycka, a Sławek doliną. Efektywnie Vito z Pesonem na Zmarzlym byli pierwsi (ale nisko), ja doleciałem tam wysoko, a Sławek się zagrzebał. Kobalę zaliczyłem pierwszy. Vito z Pesonem chcieli polecieć jeszcze kawałek w duże góry, ja stwierdziłem, że plan był na 100, a poza tym jutro ma być task i nie ma sensu się nadwyrężać. Resztę trasy zrobiłem sam kręcąc 2 kominy i dociskając speeda. Chłopaki lądowali po mnie jakieś 2 godziny. Ja, Vito i Peson zrobiliśmy po ponad 100-ce, Sławek pewnie ok 80, Emil podobnie. Stolowa 100-ka
Task 1
Dzień podobny do wczorajszego - spore zachmurzenie (termiczne) i niskie podstawy. Task 70km bardzo podobny do naszego wczorajszego lotu: Stol, przedpole (3km), pod włoską granicę, krawędź Stola przy Kobaridzie, Kobala (szczyt z krzyżem), góra na przedpolu (5km), Polownik i meta w Kobaridzie. Task klasyczny i tak prosty, że prawdopodobnie to uśpiło naszą czujność i z Vitem zaliczyliśmy powrót do Stola u jego podstawy. Pewnie z 8-10min potrwało zanim się wygrzebaliśmy :(. Pożegnaliśmy czołówkę. Dalej wcisnąłem belkę, później drugą, a czasami wszystko co miałem i na metę doleciałem po 2h18min. Na końcówce udało mi się rysnąć Ruutha - pogromcę klasy serial na MP2009. Efekt - 36 miejsce. Vito - coś koło 40-go. Startowało 137 pilotów.  Pełne wyniki jak organizator opublikuje będę tutaj

Brak komentarzy: