piątek, 11 czerwca 2010

BO2010; Słowenia - Task 6

Ale dzień!!!
Po obudzeniu przywitało nas czyste niebo - ani jednej chmurki.
Na briefingu powiedzieli coś o silnych wiatrach jednak normalnie wywieźli nas na górę i szybko rozłożyli taska - 72km: wyjście z cylindra na przedpolu, punkt za Kobaridem, górka koło mostu na Soczy (wypad od Zmarzlego 6km), górka pod Kobalą, Jazbec, fabryka na wlocie do Bovca, miasteczko pomiędzy "cyckami", a Zmarzłym i meta w Kobaridzie.
Początek trasy wystartowałem niemrawo - chyba zbyt bardzo wyciszyłem się na stracie i nie skupiłem się - byłem nisko ale w miarę z przodu. W pierwszym kominie na Stolu, na którym musiałem podkręcić wyprzedzili mnie wszyscy. To była jednak dobra decyzja - miałem ogląd sytuacji. Zobaczyłem jak Ruud wkleja nisko w "trójkąt" i nic mu nie działa. Ja robiąc punkt poleciałem w  bok na cycki i to prawdopodobnie mnie uratowało. Tam trochę podkręciłem, później podkręciłem na "trójkącie" i z Malim jako jedni z pierwszych odeszliśmy na Zmarzlego. Niestety Zmarzly działał słabo i  ci co podkręcili trochę po drodze więcej zyskali. Od tego momentu była jakaś antyfaza. Czułem że lecę powoli :(. Na przeskoku na Jazbeca zawróciłem na cycki co było złą decyzją - straciłem kolejne 3 minuty i zobaczyłem jak kilku gości (w tym Vito) mi odlatują. Po powrocie na cycki złapałem jednak dobry komin i dogoniłem Vita, który kręcił coś słabszego. Na Polovnik dolecieliśmy razem. Tam wzdłuż pocisnąłem belkę i wyprzedziłem Vita i kilku innych zawodników. Wykręciłem szybki komin prawie doganiając grupę Pesona, która była w sumie z 5km przed nami (wyprzedzili mnie jak się woziłem na Zmarzłym na początku taska). Wtedy też wyprzedziłem Kirsty Cameron (Konia) i tak dolecieliśmy do mety. Przed nami był znowu Paweł Barton :P.
Na pewno wyprzedziłem w rankingu serial Konia, podejżewam jednak że przede mną będą dwa Boomerangi GTO.

Wyniki będą na stronie organizatora

Brak komentarzy: