wtorek, 4 maja 2010

Dylematy zawodnika cd...

Decyzja podjęta, jedziemy do słońca...czyli do Bułgarii. Planowany wyjazd z Krakowa ok. 16.00 przez Bielsko i dalej z Łosikami...
Już na wstępie złapałem w Krk godzinne opóźnienie (sprawy osobiste) ale pomyślałem to... pikuś - nadrobimy na trasie. Wtem telefon od Kaśki - mają zwalony samochód, ale Artur próbuje uruchomić. Decyzja jadę dalej, najwyżej pojedziemy moim.
Wyjazd z Krakowa - korek. Ale spokój, spokój... stracone 15 min. Dalej szybciutko starą drogą na Bielsko, o dziwo droga do Wadowic idzie jak z płatka. Na wyjeździe z Wadowic (z obwodnicy) korek. Szlag... mapa... jest objazd do Andrychowa przez Wieprz. Nawrot i jazda, jazda, jazda... kurwa ale dziury. DUP.... guma. O kurrrrrrrwaa. Czas start... 9 min i koło zmienione - okazuje się że cała alufelga rozwalona od środka - no to moje auto odpada. Wtedy telefon od Kaśki - Łosiu zrobił furaka.
Już na spokojnie (a można tak było od początku) dotarłem do Łosi. Opóźnienie - 2 godziny w stosunku do planu.
Pakowanie też nam trochę zajęło. Droga - na Cieszyn i na Słowacje przez Żylinę - trasa koszmar - strata kolejnych pół godziny. Już wiemy że wg GPS spóźnimy się jakieś 1,5h na godzinę którą wyznaczył nam organizator (9.00)... ale... nadrobimy :P. Wtedy SMS od Sławka - "wiecie że w Bułgarii czas biegnie godzinę szybciej? :)" O co mu chodzi?
Telefon od Pawła Farona uświadamia nam że może wybraliśmy szybką (przez Bratysławę) drogę ale nadkładamy 100-150km. Do tego że na granicy z Serbią czeka się 0,5h. Do tego ta godzina... to przesunięcie czasu. Wtedy zaczęło do nas docierać, że nie zdążymy a pierwszego taska :(

Kasia proponuje że skoro nie zdążymy na pierwszego taska to jedźmy jednak do Levico - ona ma szansę zostać Mistrzynią Polski. Ja nie mam takiej motywacji i mówię że nie opłaca się jechać i tracić urlopu siedząc w deszczu.

Krótka rozmowa i wspólna decyzja... wracamy do Polski (dojeżdżaliśmy do Bratysławy). Oni pojadą rano do Levico a ja... spędzę długi weekend z rodziną i pojadę do Levico jak pogoda powie, że jest szansa na polatanie.... jeśli...

Następnym razem na pewno nie pojadę na wariata, na styk w miejsce gdzie nigdy nie latałem, nie znam trasy (poprzedni byłem w Bułgarii samolotem)... to nie może wyjść.

Brak komentarzy: