Na miejscu zastałem poza Stefanem Piaseckim z Kanady (Ufo Team), o którym wiedziałem, również ekipę Vyparinów, a z nimi 11 Polaków – było się więc do kogo odezwać przez cały wyjazd.
Pierwsze 3 dni poświęciłem na wlatanie się w warun po ponad 4 miesięcznej, jesiennej przerwie. Miejsce przywitało mnie swoistym klimatem. Mocne kominy, mocne duszenia ale bez jakiś nadzwyczajnych atrakcji… ot jak na wiosnę w Bassano.
Pierwszy task
Niebo bez chmur. Zadanie generalnie proste. Start i odlot na Crazy Termal (tak zaczyna się tutaj każda konkurencja) i oczekiwanie na okno startowe. Następnie 3 Króli, anteny (Divisadero), wypad na przedpole (7km ale nie jest to jakimś większym problemem bo pod nogami robi się od razu jakieś 1,5km wysokości), następnie walka o powrót do gór (3 Króli, a co lepsze glajty od razu na Crazy), przelot przez pasmo i wlot na płaskowyż… który dla mnie jest koszmarem. Punkt wysunięty na północny-wschód od startu (10km), a następnie punkt za 3 Królami. Błąd w nawigacji (byłem pewien że Iglesia to górka, a nie wieś pod nią) spowodował, że zabrakło mi 150-200m wysokości żeby dolecieć do mety (nie przeszedłbym prawdopodobnie garbu nad jeziorem) i lądowałem 5km przed golem.
Drugi task
Niebo bez chmur. Task dość ambitny. Zanim został jeszcze ogłoszony ludzie gadali że będzie raczej dla glajtów wyczynowych. I okazuje się że… start i wylot na przedpole 10km, następnie dalej 7km na płaskim i wlot na inne (niższe pasmo). W tamtym roku w tamtym miejscu miałem na przełączy nieprzyjemne lądowanie. I wyglądało, że dokładnie w tym samym miejscu przyjdzie mi siadać i teraz. Jednak zawziętość i może trochę więcej doświadczenia po 30-40 minutach pozwoliły mi się wygrzebać (wydawało się) w kosmos. Nie wystarczyło to jednak na to aby przeskoczyć do punktu przez grzbiet oddalony o jakieś 5km. Widząc jak spora część osób spływa do doliny postanowiłem zaryzykować inną taktykę i odleciałem od gór (pod którymi biegnie kanion Rio Grande Pesona). Niestety brak chmur i innych pomocy nie pozwolił mi się wygrzebać na cycku który sobie upatrzyłem. Lądowałem po 29km.
Pozostała część tasku polegała na powrocie do pasma z którego startowaliśmy, trochę na płaskim i dolocie do Valle de Bravo.
Gdy dzień się kończył na niebie zaczęły pojawiać się gdzieś daleko cumulusy co dało nadzieję na to że od następnego dnie będziemy latać po chmurach.
Trzeci task
W końcu chmury. Task jak dla mnie dość trudny (nie znoszę latać nisko nad płaskim). Start, 3 Króli, kierunek anteny, Saucos (punkt mocno wysunięty na płaskowyż), powrót do pasma i tamtędy do anten i Valle de Bravo. Chyba tylko dzięki chmurom, porzuceniu balastu w odpowiedniej chwili oraz powstrzymaniu gorącego temperamentu udało mi się dolecieć do mety. Zrobiłem to jako jeden z ostatnich (w sumie na mecie zameldowało się prawie czterdziestu pilotów). Szczęście jednak nie znało granic tym bardziej że przez większość trasy zostawiałem pod nogami kolejnych pilotów. W końcu to pierwsza meta w Meksyku. Masę energii włożyłem później w to żeby się nie opić :).
Czwarty task
Niebo zasłania cirrus tak gruby że nie widać słońca. Prognozy mówią jednak że powinien ustąpić ale z możliwością burz od północy. Rozkładają krótki task, głównie po płaskim. Start, Crazy, punkt 5km w przód, po płaskim na południowy-wschód, w niewielkie górki i powrót do pasma (3 Króli) i do Valle de Bravo. Niebo zasłonięte pierzyną cirrusa powoduje, że termika jest w szczątkowych ilościach. Ląduję po 19km, najlepszy przelatuje 29km i dostaje za konkurencję 242 pkt. :). Ok. 70 pilotów nie ulatuje nawet minimalnego dystansu (7km).
Piąty task
Na niebie cirrus i altokumulus. Zapowiada się pogoda gorsza niż poprzedniego dnia. Rozkładają trasę po górach: Espina (wysunięty na 3km w przód garb Crazy), anteny (Divasdero), start (Despue), znowu Espina i Valle de Bravo – w sumie 57km. Okno jest otwarte od 11.20, a start ma się odbyć 12.40. Do 12 ludzie, którzy wystartowali wożą się na wysokości startu. Niebo jednak pomału się otwiera i zaczynają się przebijać promienie słońca. Po starcie jest początkowo niemrawo. Jednak na trasie znajduję kominy ok. 5m/s (Stefan Vyparina twierdzi że kręcił nawet 8-kę). Brak balastu (miało nie być latania :P) powoduje że masę energii tracę na pilnowanie żeby nie weszły klapy. Dobra taktyka po starcie (wymuszona gorszymi parametrami od race’ówek powoduje, że pierwszy punk zaliczam praktycznie z czołówką (która na swej drodze trafiła w cień). Dalej jest już oczywiście wolniej lecz mocne kominy, dobra „podstawy” pozwalają mi ukończyć wyścig z czasem 1h47min… Jak do tej pory najlepszy dzień latania… którego miało nie być.
Task szósty
Nie odbył się z powodu deszczu... Lokalesi mówią, że nie pamiętają takiej pogody od lat o tej porze roku (przed zawodami też nie było ciekawie).
Podsumowanie
Latanie jakiego nie ma nigdzie. Były to dla mnie jedne z najlepszych zawodów w jakich brałem udział. Dlaczego? Było wszystko: latanie po górach, latanie po płaskim nisko nad ziemią, latanie po płaskim wysoko nad ziemią i długie przeskoki, zawietrzne (trzeba przed wklejeniem zastanowić się z której teraz jest strony gdyż zależy od pory dnia), konwergencja, termika bezchmurna, latanie pod chmurami, latanie pod cirrusem w słabych noszeniach, latanie w otwierającym się i zamykającym niebie i zmuszające z jednej strony do planowania lotu, a z drugiej dające potężne kominy... a wszystko to w ciągu 5 tasków.
Poprzez swoją różnorodność miejsce dokładnie wytyka wszelkie błędy w pilotażu dlatego traktuję je również jako najlepsze miejsce do podnoszenia umiejętności.
No i krótkie streszczenie przykładowych cen:
taxi po mieście - 7 peso (1,4PLN)
"obiad" tj. 3 takos + cocacola - 40 peso (8,8PLN)
inny obiad tj. faszerowana papryka, risotto z WIELKIMI owocami morza, cocacola - 100 peso (22PLN)
śniadanie tj. pół litra soku ze świeżych pomarańczy, kasza z drobiem na parze w liściu kukurydzy, quesadillas - 30 peso (6,6 PLN)
nocleg w pokoju - 200 peso za noc (45 PLN) ale da się taniej (i drożej)
wyjazd na start taxi (podczas zawodów jest free) - 150 peso a wchodzi 3 osoby więc 11 PLN
autobus z Valle de Bravo do Mexico City - 103 peso (25 PLN)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz