Zawody: dzeń 5 - task skasowany, dzień 6 - task 3, dzień 7 - task 4
To moje najgorsze zawody :(
Zawody: dzień 4 - task 2
Sytuacja podobna do wczorajszej. Choć prognozy mówią, że ma silniej wiać. Rozkładają 125km. lądowalem na 10km - nie chce mi się więcej pisać (chłopaki jeszcze lecą)
Zawody: dzień 3 - task 1
Dziś wiatr też miał być silny ale nie aż tak i Calvo zarządził wyjazd na startowisko. Tam zastaliśmy wiatr w twarz i odetchnęliśmy z ulgą.
Rozlożyli task 100km. Pomyślałem, że fajny dystans żeby poznać miejscówkę :) Wszystkie historie o trudnym początku i latwiźnie po przeskoku za przełęcz okazaly się połowicznie prawdziwe - przy starcie ciężko się było wykręcić (zgodnie z prawdą), a łatwizna dla kogoś kto nie lata po ronym okazała się trudna :( Lądowałem na 57km co dało mi 47 pozycję. Na mecie 26 pilotów w tym Peson... ktory nie podpisal listy startowej wrrrrrr, i dostał 0 punktów. Mali lądował 5 km przed metą, a Fuzja na przełęczy.
Zawody: dzień 2 - task skasowany
Sytuacja podobna jak wczoraj - pełne słońce i El Plero. Organizator stwierdził jednak, że za silno na zawody ale jak ktoś chce free polatać to bus czeka - pierwszy raz spotkałem się z takim podejściem - zawsze to "zawodnicy" byli twardzielami. Widać, że Brytole podchodzą poważnie do kwestii bezpieczeństwa (pewnie wymyka się to z teorii Vikinga).
Oczywiście pojechaliśmy na górę żeby sprawdzić co to znaczy za silno... było za silno - glajt nie chciał nosa wystawić z wora - nikt nie wystartował.
Pojechaliśmy ćwiczyć alpejkę.
Niebo pokrywały piękne cumulusy i stwierdziłem, że przecież musi być gdzieś tutaj startowisko wystawione na południe. "Piloci którzy tutaj bywają" stwierdzili, że jest ale można się tam połamać. Chwilę później zobaczyliśmy 2 glajty - jak się okazało znaleźli inne (znane wszystkim) startowisko odsunięte od Piedrahity 70-80km - tyle też przelecieli stwierdzając, że był idealny dzień :(
Zawody: dzień 1 - task skasowany
Na brifingu o 9.00 poza sprawami organizacyjnymi dowiedzieliśmy się, że wieje i następny brifing odbedzie się o 11.00, na którym zostanie podjęta decyzja czy task się odbędzie. O 11.00 sytuacja pogodowa się nie zmieniła więc task został skasowany. Dzień spędziliśmy na piwku, jedzonku, basenie oraz zwiedzaniu miejsc gdzie kiedyś biwakowali Mali z Peszkiem i innymi. Wysłuchaliśmy opowieści o policji, piecu, gównie w namiocie, jego podpaleniu oraz o straży pożarnej :)))
Miejscówka to tak zapyziała dziura, że nie bardzo wiem co będziemy robić jak scenariusz pogodowy się powtórzy.
Intro: dzień 0
Nocka w Zurichu nas wykończyła. Chociaż Janusz dał mi "pavulon" i przespałem na fotelach całą noc to byłem śnięty jak ryba. Do Piedrahity dojechaliśmy z Karoliną i Malim na 12.00 i po stwierdzeniu, że "trochę" wieje poszliśmy spać w wynajętym hostelu, w którym wg Pesona był kręcony film Sierociniec (głównie chodiło o łazienkę :)) bo pokoje z koleii kojażą się nam z "Symetrią". O 18.00 chcięliśmy jechać na start ale dalej wiało (dzień lotny trwa tutaj do 21.00) więc poszliśmy na kolację i piwo.
Intro: dzień -1
No i dzisiaj wylot i nocowanie na lotnisku w Zurichu :( W Madrycie będziemy na 9.15 rano, a dzięki supportowi Karoliny (odbierze nas z lotniska) mamy szansę nawet potraktować jutrzejszy dzień jako treningowy i coś zalatać.
A z dobrych informacji - wczoraj po długich konsultacjach telefonicznych dołączył do naszej wyprawy Peson :). Podsumowując w BO2009 udział wezmą: Fuzja, Peson, Mali, Karolina i ja.
Intro: dzień -2
Tak jak pisałem już niżej...
Wczoraj zacząłem badać sprawę:
- ilość ludzi na zawodach
- wolne miejsca
- koszt zawodów
- kto z Polaków bierze udział
- logistyka
No i koszty jak się spodziewałem wyszły niemałe (Brytole się cenią) ale o dziwo znalazłem w miarę tanie połączenie lotnicze, no i reszta aspektów wygląda ok.
Na udział w zawodach na wariackich papierach zdecydował się Janusz Fuzowski. Wyruszamy jutro. Na miejscu będzie już Mali oraz Karolina - liczymy, że zgarną nas z lotniska w Madrycie.
czwartek, 25 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Pod moją nieobecność w domu Wasze kukiełki postawiłem przed wielkim wentylatorem. Zagroziłem srogimi karami za jego wyłączenie :D
Prześlij komentarz